- autor: Wonsky, 2013-09-02 12:20
-
W 3 kolejce rozgrywek klasy C podejmowaliśmy u siebie na boisku drużynę z Pawłowa Trzebnickiego.
Goście pojawili się na boisku z opóźnieniem a w dodatku tylko w 10 więc od początku meczu grali w osłabieniu. Nasi piłkarze od razu chcieli ten fakt wykorzystać i szybko przejęli inicjatywę. Po wygraniu walki w środku pola wiele podań otrzymywali nasi napastnicy ale ani Ponton ani Maro nie potrafili wykorzystać podań lub sędzia odgwizdywał spalonego. Próbowaliśmy skrzydłem - spalony, środkiem - spalony, górą - spalony. Makabra !!! Trener grający to spotkanie w środku pomocy starał się wytłumaczyć piłkarzom, aby kontrolowali linię spalonego, ale czas płynął a nie potrafiliśmy wykorzystać swojej przewagi. W 20 minucie meczu rzut wolny z lewej strony wykonywał Wonsky, ale po jego strzale piłka wylądowała tylko na słupku bramki Pawłowa, a następnie trafiła pod nogi Pontona, który z ... metra nie trafił do pustej bramki. Niemoc trwała dalej. W końcu na indywidualną akcję zdecydował się sam trener. Rozegrał piłkę z Ciachem na skrzydle i wbiegł w pole karne równolegle do linii końcowej boiska. W ostatnim momencie na zamach minął jeszcze jednego obrońcę i pewnym strzałem z kilku metrów dał prowadzenie naszym rezerwom. Wydawać by się mogło, że kolejne bramki to kwestia czasu, ale... spalony, spalony i spalony. Goście natomiast wykorzystali kontrę i po lekkim zamieszaniu mieliśmy remis. Na szczęście Lulo świetnie urwał się obrońcom i znów dał nam prowadzenie. Pod koniec pierwszej połowy doszło do bardzo przykrego incydentu. Obrońca gości wpadł na Marcina Cygana tak niefortunnie, że prawdopodobnie doznał złamania nogi. Na boisku pojawiło się Pogotowie Ratunkowe, które zabrało piłkarza do szpitala. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia.
W drugiej połowie na boisku pojawił się Marcel i Damian. Siła ataku została ciut wzmocniona, ale szybko po wejściu Marcel podwyższył wynik spotkania. Zamiast kontrolować przebieg meczu, znów kontra Pawłowa i straciliśmy bramkę. Wymiana ciosów trwała, od czasu do czasu, gdy sędzia nie odgwizdywał spalonego mieliśmy szanse na podwyższenie. Świetną akcją popisał się Ciacho, ze skrzydła złamał akcję do środka i wypuszczając piłkę wyszedł sam na sam z bramkarzem. Niestety strzelił prosto w goalkeepera Pawłowa. Co nie udało się Marcinowi - wykorzystał Maro. Otrzymał świetne podanie ze środka boiska wpadł w pole karne i silnym strzałem przy słupku dał nam prowadzenie. Oczywiście tradycyjnie Pawłów chwile później znów strzelił bramkę z karnego po ogromnym błędzie Bońka, który w polu karnym poszedł na raz. W końcówce spotkania na 5:3 podwyższył znów Lulo i mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa.