|
2:1 (0:0) |
|
Astor II Głuchów |
|
Amesco Szczytkowice |
|
Czas spotkania: 90 min.
20 października przyszło nam się zmierzyć z drużyną ze Szczytkowic. Mecz dla niektórych wyjątkowy. Dla trenera szczególnie, gdyż to były klub, który prowadził i w którym grał. Dla Adriana Fabrykowskiego również, bo właśnie z tego klubu przeszedł do nas w okienku transferowym. Dla kilku innych zawodników - aby utrzeć nosa niektórym mądralińskim z zespołu rywala. Punktualnie o godz. 11.00 pan Kliszcz - sędzia dzisiejszych zawodów gwizdnął po raz pierwszy.
Od początku spotkania zawodnicy ze Szczytkowic zepchnęli nas do głębokiej obrony. Widoczne były jedynie niecelne wybicia piłki - szczególnie Bońka. Zespół rezerw głuchowskich nastawił się na grę z kontry. Kilka udanych prób lewą stroną boiska przeprowadził Baton, ale czegoś brakowało. Maro próbował akcji w ofensywie, ale był osamotniony, gdyż Seba stwarzał wrażenie jakby był nieobecny na boisku. A Szczytkowice atakowały - ale zdecydowanie Wojtkowi Boreckiemu i Przemkowi Szemikowi nie sprzyjało szczęście, albo obronną ręką wychodził nasz bramkarz. Po jednej z akcji powinniśmy prowadzić. Ze środka pola Wonsky z rywalem na plecach zrobił kółko a następnie zagrał z lewej nogi do Marka wychodzącego na czystą pozycję. Ku naszemu zdziwieniu sędzia odgwizdał spalonego. Szkoda. Druga świetna okazja pojawiła się kilka minut później. Do wykopanej piłki z naszej połowy ruszył Kozak. Z drugiej strony do piłki biegł Kamil Kasperek stojący między słupkami Szczytkowic. Michał pierwszy dopadł do piłki i głową przerzucił bramkarza, który z całym impetem wpadł na naszego pomocnika. Piłka zmierzała do pustej bramki. Wtedy oto pojawił się niewidoczny Seba i... dotknął piłkę, mimo, że wcześniej był na 5 metrowym spalonym. Kolejny raz brak myślenia i nieumiejętność obserwowania gry boiskowej wzięła górę. Nadal remis. Po kilku minutach sędzia zakończył pierwszą połowę spotkania.
Na boisku z czasem pojawili się dwaj B-klasowicze - Fabryk i Marcel. Ich zadaniem było zrobić przewagę na osłabionym przeciwniku. A nasz rywal podobnie jak w pierwszej połowie ruszył do ataków, ale powoli widoczny był brak sił. Krystian Kasperek próbował dzielić piłki ale Kozak z Wonskim nie pozwolili się rozhulać pomocnikom Szczytkowic. Coraz więcej akcji przeprowadzaliśmy lewą stroną, gdzie dobrą partię rozgrywał Jacek. Jak już się wydawało, że bramka dla nas to kwestia czasu - zostaliśmy brutalnie skarceni. Z prawej strony boiska Przemek Szemik wygrał pojedynek indywidualny z dwójką naszych obrońców i przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego. Tam Fabryk został sam przeciwko dwóm rywalom. Nie mogło się to skończyć inaczej - Szczytkowice prowadził 1:0 ! Do końca spotkania zostało niecałe 30 minut. Coraz częściej ruszaliśmy z atakami. Dwukrotnie Wonsky przed polem karnym zgrywał do ustawionego na ścianę Marka, Bimber oddawał piłkę przed 16-stkę ale oba strzały nie przyniosły efektu. Jeden poleciał wysoko nad bramką, drugi wylądował w rękawicach bramkarza. Nadeszła 75 minuta, jeden z naszych zawodników został sfaulowany 18 metrów od bramki na środku pola karnego. Do piłki podszedł trener i płaskim strzałem obok muru pod pachą rozpaczliwie interweniującego bramkarza dał remis drużynie rezerw !!! Radości nie było końca, a bo to była drużyna, a bo to mecz urodzinowy, a bo nigdy Wonsky miał już nie strzelić bramki wg lekarzy, a bo mu się należało !!! Po tej bramce ruszyliśmy do przodu chcąc wyrwać prowadzenie drużynie przeciwnika. W pewnym momencie czerwoną kartką został ukarany Kamil Kasperek - bramkarz gości. Sytuacja była o tyle dziwna, że pierwsza żółta kartka mu się należała - za wulgarne słowa. Ale druga? Na pytanie sędziego o numer na koszulce bramkarz podał inny niż miał - wg pana Kliszcza zasługiwało to na kolejną żółtą i w konsekwencji czerwona kartkę. Dziwne, ale cóż... sędzia to sędzia. Minuty mijały szybko, a mimo, że graliśmy jednego więcej nie mogliśmy stworzyć bramkowej sytuacji. Przyszła ostatnia minuta spotkania. Do autu przy narożnikowej chorągiewce podszedł Wonsky. Wyrzucił piłkę mocno w pole karne. Do piłki próbował wyskoczyć Przemek Szemik, który zastąpił Kamila na bramce, ale przed nim stał Baton. Piłka spadała prosto na jego głowę, wyskoczył i stojąc tyłem do bramki przedłużył rzut Wonskiego - piłka nad bramkarzem wpadła do bramki !!! Tego zwycięstwa nikt nam już nie mógł zabrać. Po 3 minutach sędzia zakończył spotkanie. 3 punkty zostają w Głuchowie - nosy kilku mądralińskich zostały utarte - przynajmniej na czas rewanżu.
1.
Kamil Chorzępa
2.
Adam Janusiewicz 65"
Marcel Pijorek
3.
Michał Szwed
4.
Krystian Bobowski
5.
Adrian Kozieł 55"
Wojciech Lulko
6.
Grzegorz Kotarski
7.
Łukasz Nowakowski (1 asysta)
8.
Michał Kozal 75"
Artur Czarny
9.
Krzysztof Kałuża 20"
Jacek Lulko
10.
Marek Wojdyga
11.
Sebastian Skalski
Oceny zawodników »
Adrian Kozieł
Wojciech Lulko
Krzysztof Kałuża
Jacek Lulko
Michał Kozal
Artur Czarny
Adam Janusiewicz
Marcel Pijorek
Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.